Meldujemy się na Wyspie Wolin w poniedziałek. I od razu odbieramy ją jako miejsce fascynujące. Wjeżdżamy do miejscowości Wolin przez most obrotowy, który zasłuży na oddzielny opis. Krótki postój przed bankomatem i droga na północ do Wisełki, która to będzie naszą bazą wypadową.
Wyspa Wolin składa się z z wielu obiektów fizjograficznych: Pasma Wolińskiego z najwyższym wzniesieniem siegającym 101 m n.pm., Pojezierza Wolińskiego z nawiększym Jeziorem Koprowo, półwyspów: Przytorskiego, Rów i Międzywodzkiego. Z wyspą utożsamia się też jedyny polski archipelag wysepek, z którą największa jest Karsibór.
My jednak mkniemy środkiem wyspy po drogach, które urzekają nas gęstymi nasadzeniami.
Aleja drzew między Uninem a Wolinem
„Drzewa w skrajni”, jak ostrzegaja znaki, są naprawdę urocze. Zapewne niebezpieczne, ale to pierwszy element charakterystyczny wyspy. Na oko drzewa nie mają więcej niż 70 lat, więc raczej Polska nie odziedziczyła ich po poprzednikach.
Sama Wisełka – nazwa absurdalna ponieważ jesteśmy w ujściu Odry – na pierwsze „rzut oka” nie zachwyca. Wjeżdżamy ul. Nowowiejską, niegdyś główną drogą wsi, gdzie zbudowano najstarsze budynki, by skręcić w jednokierunkową ul. Leśną. Jak się okaże to główny trakt letniskowy, gdzie zgromadzone jest najwięcej domków wypoczynkowych i innych atrakcji dla turystów, jak smażalnie. Zatrzymujemy się – po objechaniu centrum wsi – na ul. Nadmorskiej. U gospodarzy, którzy mają kilka starcych chałup oraz nowowybudowanych domków letniskowych, a nawet klikla pokoi na piętrze budynku dzielonego z gminą Wolin. I tak żyją – z wynajmu.
Ul. Nadmorska prowadzi wprost do Wolińskiego Parku Narodowego. Od jej skrzyżowania z ul. Leśną w lini prostej biegnie droga do morza. Co ciekawe, wzdłuż drogi, w odległosci 5-10 m usypano ziemną ścieżkę, po której biegnie czerwony szlak. Oczywiście musimy odbyć rytualne „przywitanie z morzem” i po 1,5 km marszu dochodzimy do … Karczmy na Wydmach, która stoi niemal na samym brzegu.
Ceglana chata zapewne była niegdyś domem rybaka. Jest jednym z trzech takich domów rozrzuconych na brzegu. Ten nosi numer Grodno 3, bo formalnie należy do osady Grodno.
Karczma na Wydmach
Ten fragment wybrzeża niesie też ze sobą dwie ciekawostki.
Pierwsza to informacja, że przy tej plaży, niedaleko brzegu jest zatopiony „Karl Finsterwalde” statek zrobiony z betonu. Kiedy nazistowskim Niemcom pod koniec II wojny światowej brakowało już wszytkiego – w tym wypadku stali – próbowali wykonywać okręty z mieszanki trocin i betonu. Wspomniany tankowiec został zatopiony 12 marca 1945r. podczas nalotu na Swinemünde. I rzeczywiście na plaży – na zachód od zejścia przy Karczmie – można odnaleźć betonowe okruchy..
Drugą ciekawostką jest legenda o dziewczynie o imienu Stina. Tym razem dotyczy to brzegu na wschód od zejścia na plażę.
Dodam tylko, że dzisiejsze Jezioro Gardno jest niedostępne dla osób postronnych…
Jak widać wyprawa zaczęła się od „trzęsienia ziemi” 🙂
Marek
Poprzedni
Wrocław, Park Szczytnicki: Poidło w Gaju Göpperta
Następny
Wisełka: ulice Nowowiejska, Nadmorska, Leśna; miasto Wolin: cmentarz, wiatrak, głaz, muzeum
Najnowsze komentarze